piątek, 15 września 2017

Piętno Midasa - Agnieszka Lingas-Łoniewska

Jakub Rojalski, zabójczo przystojny pasjonat fotografii, podczas przyjęcia weselnego poznaje inspektor Karolinę Linde, szefową wydziału śledczego wrocławskiej policji. Kobieta jest sfrustrowana i przemęczona, ponieważ dochodzenie w sprawie płatnego zabójcy utknęło w martwym punkcie, tymczasem Midas uśmierca kolejne ofiary. Wbrew woli obojga jednorazowy incydent powoli zamienia się w romans, a Jakub uświadamia sobie, że nie potrafi dłużej żyć, tłumiąc w sobie wszelkie emocje. Jednocześnie w jego życiu pojawia się Anka, magister farmacji i maltretowana żona gangstera, marząca o zemście na mężu. Któregoś dnia okazuje się, że Jakub potrafi jej pomóc…
Jestem Midas. Do widzenia.
Karma to suka.

Co się stanie, kiedy autorka powieści romantycznych przerzuci się w kierunku czegoś bardziej sensacyjnego? Co też z tego wyjdzie? Ja osobiście nie byłam przekonana, ale że na pani Agnieszce się nie zawiodłam, to i po Midasa sięgnęłam.



Jednak mam trochę mieszane uczucia do tej książki. Myślałam, że będzie tu nieco więcej wątku sensacyjnego, być może jakieś pościgi albo chociaż dochodzenia, nieczyste zagrywki. Niestety pod tym względem się rozczarowałam, bo chociażby samego śledztwa praktycznie tu nie ma. Słyszymy tylko w tle jakieś jego echa. Przy "Piętnie Midasa" skłaniałabym się raczej ku stwierdzeniu, że jest to powieści o zabarwieniu psychologicznym, swoją drogą świetnie poprowadzoną, pomieszaną z romansem i nutką sensacji. Agnieszka Lingas-Łoniewska wykonuje kawał dobrej roboty, szczegółowo opisując rozterki bohatera, jego czarne myśli i to jak ukształtowała go przeszłość.

Autorka pisze lekko i płynnie, nawet nie widać upływu kolejnych stron. Mam również wrażenie, że od czasu jej ostatniej przeczytanej przeze mnie powieści "Jesteś moja, Dzikusko" poprawiła nieco swój warsztat. Niestety miałam ten sam problem co wtedy, a mianowicie "Piętno Midasa" nie wywołało u mnie większych emocji. Potrafię wczuć się w jej bohaterów, ale do historii podchodzę raczej apatycznie. Nie było łez, nie było żadnego złamanego serca, praktycznie nic oprócz współczucia kierowanego do kilku postaci.

Jeśli chodzi o alternatywne zakończenia, to myślę, że zabieg ten był zupełnie zbędny. Oba były tymi typowymi, najbardziej przewidywalnymi i jak dla mnie można by raczej pokusić się o coś bardziej niespodziewanego, aniżeli "zaskoczyć" czytelnika dwoma różnymi finałami.

Jak dla mnie "Piętno Midasa" jest raczej książką przeciętną, pod pewnymi względami oryginalną, czyta się ją w miarę szybko i sprawnie, ale bez efektu "wow". Nie było tych zapowiadanych emocji, zadnego wulkanu uczuc,  raczej obojętnie według mnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz