wtorek, 3 listopada 2015

Playlist for the Dead. Posłuchaj a zrozumiesz - Michelle Falkoff (przedpremierowo)

Najpierw była impreza. Potem bójka. Następnego ranka Hayden, najlepszy przyjaciel Sama, nie żyje. Zostawił tylko playlistę z liścikiem: "Dla Sama – posłuchaj, a zrozumiesz". Chcąc poznać prawdę o tym, co się wydarzyło, Sam musi polegać na piosenkach z listy i własnych wspomnieniach. Z każdym kolejnym utworem jednak uświadamia sobie, że jego pamięć nie jest tak wiarygodna, jak sądził. I że uda mu się poskłada historię swojego przyjaciela z rozrzuconych kawałków tylko wtedy, gdy wyjmie z uszu słuchawki i otworzy oczy na ludzi dookoła. I że to może zmienić jego własną historię.

Prawdę powiedziawszy, jeśli przyjrzymy się pozycjom na dzisiejszym rynku wydawniczym, z pewnością znajdziemy niejedną, która porusza zagadnienie śmierci, również tej samobójczej. Nie jest to temat oryginalny, a mimo to wiele osób nadal z chęcią sięga po takie książki i nie zaprzeczę, ja także. To motyw, który ciągle nas intryguje i nie sądzę, żeby zmieniło się to w najbliższym czasie.

Mogłoby się wydawać, że będzie to książka ciężka ze względu na podejmowany wątek. Nic bardziej mylnego. "Playlist for the Dead" jest nieskomplikowana i bardzo prosta w odbiorze, co z pewnością działa na korzyść i łatwiej pozwala się wciągnąć w historię, choć ja osobiście przygotowałam się na coś cięższego. Michelle Falkoff operuje jasnym oraz przejrzystym językiem i tworzy pewną otoczkę tajemnicy. Można by tu zarzucić przewidywalność, nie zaprzeczę, ale mimo to z przyjemnością brnie się dalej, nie chcąc się oderwać choćby na chwilę. 

Choć "Playlist for the Dead" nie podejmuje nowych motywów i skupia się na już nam znanych, to jednak miłą odmianą było zepchnięcie śmierci na dalszy plan i wysunięcie na przód Sama starającego pogodzić się z rzeczywistością. Autorka nie skupia się na powodach, dla których Hayden postąpił tak a nie inaczej, ponieważ na wstępie otrzymujemy lekki zarys i źródło jego decyzji. Tutaj najważniejsza staje się akceptacja, przełamywanie stawianych przed nami barier, zrozumienie siebie i tego, jak destrukcyjne może być samobójstwo.  

Jeśli chodzi o muzykę to pod tym względem byłam rozczarowana, jak i jednocześnie mile zaskoczona. Pomysł na stworzenie listy był ciekawy, jednakże ostatecznie wyszło na to, że nie były ona wcale tak ważnym i niezbędnym elementem. Piosenki miały być drogowskazem, który pomoże nam odkryć zagadkę śmierci Haydena, a według mnie były jedynie odzwierciedleniem rozdziałów, uczuć bohaterów i ich motywów. Niemniej jednak utwory niezwykle mi się spodobały i z przyjemnością słucham ich nawet teraz.

Nie powiem, żebym czuła się jakoś specjalnie wyzuta z emocji albo wyczerpana psychicznie, bo choć autorka stworzyła atmosferę smutku, według mnie nie była ona jakoś specjalne przytłaczająca, na co po cichu liczyłam. Pod koniec miałam również wrażenie, że nie do końca wykorzystano potencjał, jaki ta książka posiadała.

"Playlist for the Dead" to pozycja bardzo dobra, choć przyznam szczerze, są lepsze. Ujmuje czytelnika swoją prostotą, kreacją i podejściem, ale przede wszystkim daje poczucie nadziei. To świetne wprowadzenie do tematu, jakim jest samobójstwo, szczególnie dla młodzieży i warto zapoznać się z historią Sama. Co prawda nie do końca spełniła moje oczekiwania, niemniej jednak bardzo dobrze się z nią bawiłam i nie żałuję poświęconego czasu. Jeśli będziecie mieli okazję, zachęcam do sięgnięcia.


Jeśli ktoś jest zainteresowany, książka można już zamawiać tu :) 

16 komentarzy:

  1. Sama nie wiem, czy chciałabym tę książkę przeczytać. Z jednej strony sam opis i okładka intryguje, ale czytałam wiele różnych opinii na jej temat na zagranicznych stronach. Między innymi niektórzy pisali podobnie, jak Ty - że to trochę taki niewykorzystany potencjał.

    Pozdrawiam :) Przy gorącej herbacie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem warto sięgnąć po książkę :) Być może nie jest to pozycja szczególnie wysokich lotów, ale ma w sobie coś, co urzeka i zapada w pamięć. Ja osobiście mogę powiedzieć, że bardzo mi się spodobała i nie sądzę, żeby ktoś mógł się poczuć zawiedziony :)

      Usuń
  2. Początkowo byłam tą książką zainteresowana, ale chyba jednak sobie ją odpuszczę. Chyba, że sama wpadnie mi w ręce :)
    www.apteka-literacka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do niczego nie zmuszam, ale jeśli nadarzy się okazja, to jak najbardziej można sięgnąć po książkę :)

      Usuń
  3. Mimo twojej recenzji , w której wyraźnie podkreślasz, że są lepsze książki o tej tematyce, nadal mam wielką ochotę na jej przeczytanie . Może to przez okładkę ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj są lepsze, np. "Trzynaście powodów", które polecam gorąco! Tak poza tym nie uważam, żeby "Playlist for the dead" było złe, wręcz przeciwnie, to całkiem dobra pozycja i prawdopodobnie wielu osobom się spodoba. Byc może też ze względu na okładkę :)

      Usuń
  4. Chętnie przeczytam, wydaje się być ciekawą pozycją...

    bookocholic.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Na początku nie byłam zbytnio zainteresowana tą książką, ale chyba zaczynam się do niej przekonywać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczególnie że coraz częściej można o niej przeczytać w internecie :)

      Usuń
  6. Czytałam już kilka opinii na temat tej książki, na początku nie byłam zainteresowana ale teraz coraz częściej zastanawiam się czy jednak nie warto się skusić

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto dać tej książce szansę już ze względu na sam temat, jaki w niej jest poruszany. Poza tym jest całkiem przyjemna w odbiorze i urzeka swoją prostotą :)

      Usuń
  7. Rosąca popilarność tej pozychi sprawia, że chce ją jak najszybciej przeczytać :>
    http://kruczegniazdo94.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie życzę udanych łowów i czekam na wrażenia :)

      Usuń
  8. Jakoś nie mam ochoty na tę książkę, mimo wielkiego zainteresowania innych osób. Może dlatego, że strasznie kojarzy mi się z "Trzynaście powodów", która mi się nie podobała. Może to błędne skojarzenie, ale nic na to nie poradzę :P Raczej zrezygnuję z lektury tej powieści. Pozdrawiam :)

    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, miałam identyczne pierwsze wrażenie i według mnie "Trzynaście powodów" wypada w tym zestawieniu lepiej. Po przeczytaniu książki Ashera przy "Playlist for the dead" spodziewałam się czegoś równie mocnego, ale w tym wypadku charakterystyczna jest prostota i lżejsza atmosfera :c Dla tych którzy nie spotkali się jeszcze z Asherem, "Playlist..." odbiorą zdecydowanie lepiej.

      Usuń